Z piekła do nieba. Niebywały gol Trziszki i zwycięstwo na koniec"Z piekła do nieba" - Takim hasłem zwieńczył spotkanie Damian Dworczak. I trudno się z tym nie zgodzić. Fantastyczna gra w drugiej połowie zaprocentowała, a bardzo ważne role odegrali zawodnicy wracający do składu.
Odra od kilku meczów notuje same porażki. W związku z tym Budowlani liczyli na kolejne punkty. Od początku grało im się nieźle, lecz mimo wyrównanego spotkania, pojedyncze akcje tworzyli sobie przyjezdni.
W końcu chwilę przed końcem pierwszej połowy po zamieszaniu w polu karnym, jeden z zawodników za trzecim razem pokonał Manuela Kowalskiego. Dodatkowo kontuzji doznał Tomasz Bahyrycz.
W drugiej połowie kluczowe role odegrali zawodnicy wracający do składu, którzy zadeklarowali chęć gry: Maciej Trziszka i Dawid Walczak. Ten drugi zastąpił na środku obrony Bahyrycza.
Obydwaj gracze dali sygnał do ataku. Piękne zagranie z głębi pola Walczaka trafiło do Trziszki, który ładnym strzałem z 16 metrów pokonał bramkarza i doprowadził do remisu.
Po tym Budowlani nabrali wiatru w żagle, chcieli od razu znokautować rywali. Niestety po kolejnym zamieszaniu w polu karnym Manuela Kowalskiego, znów goście wyszli na prowadzenie.
To co do tej pory było zmorą Budowlanych, czyli fatalna gra po stracie bramki, w tym meczu na szczęście nie zadziałało. Podbudowani gracze Roberta Ściłby swoje bardzo dobre spotkanie musieli udokumentować. Kwadrans przed końcem piękną indywidualną akcję zaprezentował Tymoteusz Dynowski, który minął obrońców i wparował w pole karne. Tam obrońca spóźnionym wślizgiem powalił go na ziemię, a arbiter wskazał na wapno.
Do piłki podszedł Marcin Piech i pewnie zmylił bramkarza, doprowadzając do remisu. Budowlani dalej atakowali, jednak brakowało szczęścia. Trzykrotnie doskonałe okazje miał Maciej Trziszka. Najpierw jego strzał z rzutu wolnego z problemami obronił bramkarz, następnie golkiper zaliczył fantastyczną interwencję po strzale głową, a na koniec jego strzał zatrzymał słupek.
W doliczonym czasie gry stała się jednak rzecz niebywała. Piłka trafiła w pole karne, a Maciej Trziszka bez zastanowienia złożył się do przewrotki, strzelając niesamowitą bramkę w 93 minucie gry, zapewniając swojemu zespołowi zwycięstwo.