- Awansujecie?
- Będziemy się starali. Z pewnością będzie ciężko, ale mam nadzieję, że damy radę.
- Kto może wam najbardziej zagrozić?
- Przede wszystkim KSF. Zawodnicy z Zielonej Góry grają naprawdę fajną piłkę. Zdecydowanie mogliby nam zagrozić, ale z tego co wiem na ten moment nie ma takiej opcji, żeby uzyskali licencje. Jak będzie? Nie wiem. Zaskoczyć może też Ilanka, ale wszystko rozstrzygnie się w lidze.
- Uzupełniliście zimą skład?
- Nie. Gramy tymi, których mamy i nikt nowy się nie pojawił. Mamy trzy drużyny seniorskie, zdolnych juniorów i to nam zdecydowanie wystarcza. Jeżeli ktoś z jakiegoś powodu nie może zagrać, mam kim go zastąpić, lecz wiadomo, że jakość jest inna, co nie znaczy gorsza.
- Nikt też nie odszedł, ale to nie znaczy, że wszystko jest po staremu.
- Karol Łyczko skręcił kostkę i miał prawie dwa miesiące przerwy. Ostatnio rozpoczął lekkie treningi, ale czy przygotuje się w pełni do ligi, nie jestem w stanie określić. Mam nadzieję, że będzie w pełni sił. Inaczej jest z Jakubem Maczyńskim, który w tygodniu wyjeżdża do pracy do Niemiec, a wraca na weekendy. Podobnie było w końcówce rundy jesiennej. Kuba daje nam ogromną wartość w defensywie, ale niestety, nie ma u mnie takiej opcji, aby ktoś nie trenował i grał.
- Ostro przetrenowaliście okres przygotowawczy?
- Prawdziwe przygotowania zaczęliśmy już trzeciego stycznia. Na każdym treningu mam do dyspozycji kilkunastu zawodników, jeśli nie tylko z pierwszego zespołu, to także z zaplecza. Na początku skupiliśmy się na budowaniu siły i kondycji, w tym również zajęcia w siłowni, żeby nie było ciągle tylko zajęć typowo atletycznych. Powoli z hali przeszliśmy na murawę i teraz wszystko odbywa się na stadionie, zamiennie na sztucznej murawie i naturalnej.
- Czyli praktycznie nie mieliście przerwy.
- Tak to wygląda. Skończyliśmy w połowie listopada mecze i zaczęły się turnieje halowe. Braliśmy też udział w rozgrywkach o wojewódzki Puchar Polski w futsalu, później towarzyskie turnieje u nas, również w Niemczech i tak zdarzało się, że praktycznie każdy weekend był zajęty. Przy czym chłopakom zaznaczałem, żeby do tego się nie spinać, tylko spokojnie podejść, na luzie. Raz w tygodniu graliśmy też w hali typowo rekreacyjnie. Z jednej strony nie wyszliśmy z rytmu, z drugiej brakowało też odpoczynku. Myślę jednak, że będziemy dobrze wyglądać.
- W tym sezonie drużyny, które włączą się do walki o awans są raczej znane, a kto powinien się liczyć w przyszłym sezonie?
Nie wiem jak z Promieniem, bo zależy wszystko od kadry. Jeżeli nie zmieni się znacznie i Promień stanie się prawdziwą drużyną, powinni być bardzo mocni, stawiani w roli faworyta. Rozmawiam z trenerami i wiem, że w razie niepowodzenia teraz, Ilanka Rzepin powinna wzmocnić swój skład na przyszły sezon, a trener bardzo profesjonalnie podchodzi do swoich obowiązków. Bardzo imponuje mi przede wszystkim Andrzej Sawicki. Kapitalnie pracuje ze swoim młodym zespołem. Wszystkim chłopakom przemówił do głowy, trzyma wszystko twardą ręką, jednak w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Myślę, że to za rok to właśnie Arka Nowa Sól będzie się biła o awans. Całkiem nieźle wygląda Piast Iłowa, jednak ciężko mi cokolwiek ocenić. Graliśmy z nimi sparing, bardzo osłabieni i akurat po całym tygodniu, ciężkim wyczerpujących treningów, oni za to zaprezentowali całkiem ciekawą piłkę.
- Zmieniły wam się też władze, choć Janusz Dudojć nadal pozostał prezesem.
- I bardzo dobrze. Z takim prezesem możemy zajmować się tylko grą. Wiemy, że jeżeli sportowo zadbamy o awans, reszta również zostanie załatwiona. Teraz jest też Stanisław Słobodzian, który ma udziały w Calesie, jest sędzią i organizatorem Lubskiej Amatorskiej Ligi Piłki Nożnej, więc to też człowiek, który nie boi się działać. Pod względem organizacyjnym będziemy więc stać bardzo wysoko.
- Czego więc pozostaje wam życzyć?
- Chyba tylko awansu. Trenuje ten zespół, w którym jesteśmy jak jedna wielka rodzina i chcielibyśmy przejść do historii jako ta drużyna, która awansowała do III ligi.