Budowlani Lubsko pokonali na własnym stadionie Piasta Iłowę 8:0 (5:0). Goście mogli tylko chylić czoła przed rozpędzonymi miejscowymi.(kliknij wiecej...)
Bramki: Adrian Jeremicz 4 (12, 19, 38, 78), Krzysztof Kikoła 2 (15, 73), Maciej Trziszka (41), Tomasz Jeremicz (89).
źródło: www.lubuskifutbol.pl
Po pierwszych niemrawych minutach, nie zapowiadało się raczej na hokejowy wynik. Budowlani wyszli na murawę z ogromnym respektem, lecz po kilku minutach zaczął się teatr. Swoje szanse mieli Adrian Jeremicz i Maciek Trziszka. W końcu w 12 minucie ten pierwszy wykorzystał podanie Marcina Nawrockiego i jak się okazało otworzył worek z bramkami. Trzy minuty później kapitan zespołu z Lubska Krzysztof Kikoła przebiegł pół boiska i wykończył rajd golem. To wyraźnie rozproszyło przyjezdnych, bo w 18 min fatalny błąd zaliczył jeden z obrońców Piasta, który zagrał prosto pod nogi Adriana Jeremicza. Prezent został zamieniony na trzeciego gola.
Jeszcze w końcówce pierwszej połowy Budowlani dołożyli dwie bramki. Najpierw Krzysztof Kikoła zagrał do Adriana Jeremicza, który po raz kolejny w łatwy sposób zgubił obrońcę i zdobył bramkę. Kilka chwil później strzelec bramki wypuścił w bój Marcina Bławuciaka, który wycofał piłkę do wbiegającego Macieja Trziszki. Król strzelców poprzedniego sezonu IV ligi nie zwykł marnować takich sytuacji i ustalił wynik pierwszej części na 5:0.
A goście? Na dobrą sprawę Piast miał jedną okazję przed przerwą, gdy Marcin Świrlik minął dwóch obrońców, schodząc do środka i uderzył w stronę bramki. Na posterunku był Manuel Kowalski.
Wydawało się, że Piast jest na łopatachi, ale niespodziewanie to on lepiej zaczął drugą cześć. Dwukrotnie z dystansu groźnie uderzał Marcin Świrlik, ale w obu sytuacjach lepiej spisywał się golkiper Budowlanych.
Po kwadransie należącym do Piasta, gospodarze przejęli inicjatywę i seriami stwarzali sobie okazje. Szanse mieli m.in. Krzysztof Kikoła, Marcin Bławuciak, Jakub Maczyński. Brakowało jednak dokładności. Podopieczni Roberta Ściłby wyszli na drugą część wyraźnie rozluźnieni, co pokazała m.in. próba Adriana Jeremicza, który niemal z połowy boiska chciał zaskoczyć Adriana Bortnowskiego, ale minimalnie się pomylił. Kwadrans przed końcem Budowlani znów kontynuowali swoje strzelanie. Najpierw Adrian Jeremicz zakręcił obrońcom i został podcięty w polu karnym. Maciej Trziszka nie strzelił jedenastki, bo świetnie zareagował golkiper gości. Do odbitej piłki dopadł jednak Krzysztof Kikoła, łatwo przełożył sobie rywala i skierował piłkę do siatki.
Chwilę później znów pokazał się Adrian Jeremicz, który w prosty sposób przerzucił kryjącego go obrońcę, następnie minął bramkarza i praktycznie z linii końca boiska skierował futbolówkę do siatki. Jeszcze przed ostatnim gwizdkiem Kikoła wszedł w pole karne gości jak w masło i mocno uderzył. Bramkarz zdołał odbić piłkę, ale doszedł do niej Tomasz Jeremicz, który skierował ją do pustej bramki.
Budowlani byli w tym meczu klasą samą dla siebie. Mecz praktycznie toczył się do jednej bramki. Wynik mógł być jeszcze wyższy, ale dobrze spisywał się bramkarz Piasta. Zdecydowanie Iłowianie nie zasłużyli na taką klęskę, a już na pewno na zero z przodu. Przez cały mecz, podopieczni Wojciecha Drożdża starali się jakoś przeciwstawić gospodarzom, brakowało jednak „tego czegoś”. Dobrze spisywał się Marcin Świrlik, inni gracze ofensywni również nie rozegrali najgorszego spotkania, ale brakowało zawsze ostatniego podania. Pozytywnych rzeczy nie można jednak powiedzieć o defensywie przyjezdnych, która spisała się katastrofalnie.